Podróże i Duchowe Lekcje

Według systemu Gladys Lobos, wrześniowy nów był początkiem nowego roku osobistego, zwanego 9 cyklem życia. Uważam, że nie należy takich rzeczy traktować jako ostateczną wyrocznie bo nasze życie jest dynamiczne i wciąż ulega aktualizacji ze względu na wielość wpływów jakim podlegamy. Osobiście lubię  postrzegać  takie opisy, jako pewne wpływy i  tło dla wydarzeń, 

I tak we wrześniu weszłam w numerologiczną trójkę . To czas szczęścia,  podróżowania (choć nie jestem typem podróżnika, w ciagu dwóch miesięcy odbyłam już 4 podróże 🙂 czas zabawy, obfitości, ale i ważnych lekcji do odrobienia.

Każda podróż jest ucząca i wyjątkowa, ale ta pozwoliła mi zajrzeć znacznie głębiej… …

Właśnie wróciłam z kilkudniowej wycieczki do Rzymu z cudowną grupą przyjaciół. A ponieważ oprócz relaksu, smakowania, zachwytu i wspólnego czasu, było też wiele wyzwań, nieoczekiwanych zwrotów wydarzeń, pomyłek i stresu. Chciałam się z wami podzielić kilkoma lekcjami, jakie wyniosłam. 

Po pierwsze: to co się nam przydarza,  nie jest przypadkowe ani pozbawione sensu. 

Dzięki tej podróży, a przede wszystkim trudnościom w powrocie do domu  zobaczyłam, że wydarzenia często łączą się ze sobą w pomocny lub znaczący, choć często nieprzewidywalny, początkowo niezrozumiany  i nieoczekiwany sposób. 

Właściwi ludzie pojawiają się  dokładnie wtedy, kiedy ich potrzebujemy. Wskazówki  przychodzą  w podszeptach duszy i intuicji, drobnych krokach, usłyszanych słowach i ludziach,  którzy wydają się magicznie wyłaniać z przestrzeni. Okazje przychodzą w odpowiednim momencie a decyzje podejmujemy z miejsca, które trudno nazwać słowami.  Carl Jung nazwał ten proces synchronicznością.   

Mogłam naprawdę zobaczyć na własne oczy,  w działaniu, Siłę większą od nas samych. Mogłam poczuć czym jest moc Wspólnoty i Przyjaźni i Głęboko uświadomić sobie po raz kolejny, że NIE JESTEŚMY SAMI. 

Po drugie: nikt z nas nie wie, co się wydarzy. 

Nawet jeśli rozpoznajemy wzorce i synchroniczność, musimy się spotkać z naszym lękiem, że następny moment jest zawsze niepewny i nieprzewidywalny.  Będąc pod presją czasu, niepewnością powrotu i koniecznością rozróżniania tego, co mogę zrobić a czego nie,  mogłam jedynie skorzystać z narzędzi, które wspierają nas w akceptowaniu tej wszechobecnej niepewności, ale nie chronią nas przed nią.  ( tych narzędzi uczę na Laboratorium)

Zawsze jesteśmy w stanie swobodnego spadania, nie wiedząc, co przyniesie następny dzień, a w mojej sytuacji chwila. To mi uświadomiło głębiej i szerzej, że życie zawsze tak wyglądało i będzie wyglądać . 

Po trzecie: czuć, ale nie dać się pochłonąć emocjom.

Tak naprawdę mogłam pozwolić sobie poczuć to wszystko, co się we mnie działo,  dopiero po powrocie do domu. Nadal jestem w przetwarzaniu tego wszystkiego. 

Oto moja lista tego, co mi pomaga …

  • Pozwalając sobie na płacz i przetwarzanie emocji z przyjaciółmi, rodziną i na terapii mamy szansę na uwolnienie napięcia w ciele, zatrzymanego lęku i stresu (oczyszczenie organizmu z kortyzolu i adrenaliny) oraz poszerzenia  pojemność na odczuwanie i przeżywanie życia w całym jego  spektrum.

    (Presja czasu oraz lęk, że nie uda się załatwić potrzebnych dokumentów przed startem samolotu wymagały ogromnej mobilizacji, czujności i gotowości, co sprawiało, że emocje były selekcjonowane więc cześć z nich nie mogła być odczuwana. )

  • Opowiadając raz po raz historię i nadając jej sens, mamy szansę na zmniejszenie siły pierwotnych wydarzeń i sprawienie, że reaktywność staje się mniejszym problemem.

    (Brak miejsc w pociągu zatrzymał nas na kilka godzin w Krakowie, co dało nam szanse na wspólne opowiadanie i przetworzenie tego co się wydarzyło,  rozmowa na terapii i z mężem pozwoliła mi poskładać w całość poszczególne wydarzenia, nadać temu sens i opowiedzieć spójną historię).  

  • Oglądając i Rozpoznając swoje niewspierające wzorce „instynktu przetrwania” oraz własne ograniczenia w zakresie zaufania mamy szansę na kolejną transformację roli ofiary i prześladowcy, wykraczając poza utarte wzorce.  

    (To moja osobista praca nad akceptacją tych momentów, kiedy nie mam wpływu i nie mogę działać, zamiast wchodzić w rolę ofiary mogę rozwijać zaufanie) 

  • Otulając siebie, dając czas na odpoczynek i opiekując się ciałem rozwijamy swój nowy wzorzec  krytyczny dla przywrócenia  w pełni naszej zdolności  do dbania o siebie.

Po czwarte: Momenty Duchowe 

Wielu z nas doświadcza swoich własnych duchowych momentów. Nagle wiemy, co musimy zrobić. Zaczynamy czuć, że nasza historia ma większy łuk. Przypadki układają się w plan, który nas wspiera i prowadzi przez niezbędne lekcje .  

Tylko kiedy puścimy kontrolę i oddamy część spraw, możemy poznać i zobaczyć w działaniu Się większą niż my sami, rozpoznać jak jesteśmy połączeni …

To pomaga nam rozwijać zaufanie ze jesteśmy prowadzone, że wszystko dzieje się dla naszego najwyższego dobra i rozwoju.

Wiem, że podróżujemy by podziwiać krajobrazy, szczyty gór, bezkresne morza i oceany,  zachwycać się tym, co stworzyli ludzie, przyroda i to wszystko jest cudowne, ważne i napełniające nas. Jednak dla mnie jest coś ważniejszego w podróżach  to:

  • Odkrywanie Siebie 
  • Dorastanie 
  • Transformowanie starych, już nie służących mi ról i przekonań 
  • Budowanie  Relacji ze sobą i innymi 
  • Odkrywanie działania Sił wyższych i rozwijanie zaufania.
  • Nauka Akceptacji 
  • Poszerzanie Świadomości i Samoświadomości.